Przyszłość RPG w Polsce i na świecie... cóż, nie jestem wróżką (zwłaszcza dobrą), ale skoro już się porwałam na karnawałowy temat, napiszę chociaż o tym, czego spodziewam się osobiście. Powiedzmy że w ciągu jakichś pięciu lat, bo dalej mimo wszystko ciężko na razie powiedzieć coś sensownego.
A więc po pierwsze: erpegi przetrwają :) Tego akurat jestem praktycznie pewna. Na tzw. Zachodzie rozrywka ta jest na tyle popularna, że sama z siebie nie zaniknie, chyba że w Ziemię uderzy meteoryt albo stanie się coś równie katastrofalnego (w końcu może się okazać, że Majowie mieli rację). Owszem, rosnąca popularność MMO może pociągnąć za sobą lekkie skurczenie rynku lub spowolnienie jego wzrostu, ale nie oszukujmy się - miłośnicy siedzenia wokół stołu, turlania kostkami i snucia opowieści w gronie przyjaciół nie przesiądą się nagle na wirtualne światy sprowadzające się do expowania, levelowania i raidów (oczywiście spłycam, ale wiadomo o co chodzi). Mieliśmy już próbę w postaci Warhammera Online, tymczasem z tego, co czytam tu i ówdzie, można zaobserwować raczej odwrotny trend: gracze MMO którzy zainteresowali się WAR-em często mają ochotę sprawdzić, o co chodzi w tej dziwnej niekomputerowej grze o podobnej nazwie. Część z nich nawet się wciąga :)
Moim zdaniem, żeby rozgrywka online stała się alternatywą dla "normalnych" erpegów, musi wyjść z dołka, w którym dawno temu było D&D. Żeby tak się stało, musi się IMO pojawić w MMO jakiś odpowiednik Tekumel, pierwsza gra rzeczywiście wychodząca poza samo killowanie monsterów (plus PvP) i gromadzenie expa, najlepiej w postaci gotowego świata, w którym można albo grać na ogólnodostępnych serwerach albo legalnie zakładać własne (ze wsparciem od wydawcy w postaci np. wygodnego i intuicyjnego edytora, jak choćby te z Morrowinda lub Obliviona, albo na przykład wypuszczania opchonalnych dodatków), na których jeden lub kilku MG mogłoby prowadzić "kampanię" dla mniejszej liczby osób. Coś takiego mogłoby rzeczywiście przyciągnąć sporo erpegowców stroniących wcześniej od tej formy rozrywki i popchnąć całe
genre do przodu. Mnie, pomimo mojej niechęci do gier online, prawdopodobnie by przyciągnęło :)
Tak czy siak, nie sądzę, żeby w omawianym około pięcioletnim okresie taka gra ujrzała światło dzienne. Szkoda, bo zalążki już się pojawiały - Vampire the Masquerade: Redemption miało opcję multiplayer z Mistrzem Gry przygotowującym wcześniej scenariusz, z kolei wspomniane już Morrowind i Oblivion dysponują świetnym edytorem pozwalającym z grą robić dosłownie wszystko. Pewnie po prostu produkt taki byłby zbyt trudny, skomplikowany i kosztowny w produkcji, żeby jakaś firma rozważyła jego wydanie. Cóż...
Skoro kwestię przetrwania mamy już za sobą, pora się zastanowić, czy czekają nas jakieś zmiany. I znowu - nie sądzę. Powychodzą nowe podręczniki, kilka(naście) nowych systemów, w Polsce paru wydawców znów się szarpnie na jakieś zachodnie licencje, po czym wydawszy podstawkę i przy pewnej dozie szczęścia ze dwa dodatki, zamilknie na wieki w tym temacie. Wyjdzie Wolsung (to akurat podobno już zaraz), być może jeszcze jakiś system autorski. Być może któryś z nich zdoła się wybić, ale szanse na to oceniam jako niewielkie - obawiam się, że dzieło Garnka skończy w najgorszym razie jak 7th Sea i umrze cicho w kątku bez reklamy (której nigdzie jakoś specjalnie nie widzę), albo w najlepszym - jak Monastyr (kilka dodatków, ludzie w to grają, jakąś popularność ma, ale dawno stracił rozpęd i nie posuwa się naprzód). Jedną większą zmianą na plus, jakiej się spodziewam, może być większa dostępność i niższe ceny zachodnich podręczników (np. sprowadzanych z Amazona) po wejściu Polski do strefy euro. To plus powoli acz stale rosnący współczynnik znajomości języków obcych w naszym kraju może wręcz w pewnym stopniu wpłynąć na wzrost popularności RPG w Polsce - chociaż to oczywiście tylko moje przypuszczenia i nadzieje :)
Na koniec zostawiłam sobie temat Warhammera, jako systemu na którym znam się na tyle dobrze, żeby móc cokolwiek przewidywać, mającego przy okazji w porównaniu z innymi dość burzliwe dzieje. Otóż WFRP oczywiście przetrwa - przetrwał w tzw. Czarnych Latach, między zaprzestaniem wydawania przez Flame Publications a zakupem licencji przez Hogshead, w czasach raczkującego Internetu, przetrwa i teraz, zasilony nowym zastrzykiem energii życiowej w postaci drugiej edycji, przy nieporównanie większych możliwościach kontaktu i wymiany materiałów pomiędzy graczami. FFG będzie wydawać ze 2-3 podręczniki rocznie przez rok-dwa, potem da sobie spokój i zajmie dokończeniem linii Dark Heresy, aż wreszcie system wróci do GW. Najlepszym, co Młotka mogłoby w tym momencie spotkać, to wykupienie licencji przez Green Ronina (który zastanawiał się nad tym już przedtem, lecz niestety ubiegło go FFG). Pytanie, czy GR dalej będzie chciał się w to mieszać i czy będzie go stać...
Ogólnie rzecz ujmując, gorzej niż teraz nie będzie. Myślę, że będzie lepiej :)